Hex Mask UI Icons Arrow Down Arrow Left Arrow Right Arrow Up Brackets Calendar Checkmark Chevron Down Chevron Left Chevron Right Chevron Up Clock Close Connect Copy crown download Ellipsis External URL Favorite (off) Favorite (on) Fullscreen Help Home Info Live Minus Mobile Menu Mobile Overflow Paginate Dot (filled) Paginate Dot (empty) Pin Placeholder Icon Play Video Circle Play Video Plus Search Team No-Team-Logo_Fallback_003 Ticket Trophy User Input Video Video Play Icon World X Game Mode Icons Hero Icons Map Icons Platform Icons Exclusive on Battle.net Social Icons Mobile Discord Facebook Instagram Reddit Twitch Twitter VK Youtube Weibo WeChat Workshop Icons WorkshopControl WorkshopShare WorkshopInfinite

List do Toshiro Yamagami

Udostępnij0 Komentarze
List do Toshiro Yamagami
OW_Kanezaka_1P.jpgOW_Kanezaka_2P.jpg

Haikei, Toshiro, ukochany mężu!

Po łagodnej zimie wspaniale kwitną wiśnie, niczym miękkie, różowe obłoki na tle zielonych drzew porastających zbocze wzgórza. Budzą wspomnienia tego zimowego dnia, gdy uprowadził Cię klan Hashimoto. Płatki śniegu opadały wówczas cicho – tak, jak dziś spadają płatki sakury.

To dziwne. Jesteś tak blisko, lecz możemy się widywać jedynie wówczas, gdy pozwalają na to Twoi nowi panowie. Mam nadzieję, że potrafią docenić Twoją pracę, i że już niebawem będziemy znów razem. Naszej córce bardzo podobał się prezent od Ciebie, lecz modlę się, by ostrza, które wykuwasz dla klanu Hashimoto, nie były tak samo ostre. Ich stal powinna być tępa na podobieństwo ich plugawych umysłów.

Kuźnia Yamagami pozostaje zamknięta na cztery spusty. Od czasu, gdy jesienią widziałyśmy Cię po raz ostatni, przeniosłyśmy się na piętro. Dzięki temu czujemy się bliżej Ciebie, choć jednocześnie sama dużo dotkliwiej odczuwam Twoją nieobecność. Cisza jest nieznośna bez miarowego śpiewu młota uderzającego o rozgrzaną do czerwoności stal tamahagane. Brak mi także Twego głosu, gdy śpiewałeś mieczowi, pokrywając go gliną yakibatsuchi. Brak mi trzasku ognia, gdy wkładałeś weń ostrze, i syku pary, gdy stal stygła w wodzie. Czasem zdaje mi się, że słyszę Cię, pracującego w kuźni, lecz to tylko wiatr hula w kominie.

Ale starczy już tej melancholii. Jak zima ustępuje miejsca wiośnie, tak smutek musi w końcu ustąpić radośniejszym emocjom. Niech zatem mój list będzie radosny – niczym łagodny powiew ciepłego wiatru unoszącego delikatne płatki kwiatów. Być może przyniesie on nam obojgu nieco ukojenia, mimo że – gdy go piszę – w drugiej dłoni ściskam rękojeść miecza, a spokoju nie daje mi myśl o obronie panującego tutaj kruchego pokoju.

Od Twojej ostatniej wizyty w domu minęło już osiem lat. Wiele pozostaje bez zmian. Na pewno uradujesz się na wieść, że Ichiko z Gozan Ramen nie chce nawet słyszeć o zmianie słynnej receptury wywaru, która przekazywana jest w jej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Tare z oleju z czarnego czosnku jest pyszne jak zawsze. Dziś lokal był bardzo zatłoczony – wielu przyjezdnych przybyło, by podziwiać kwiaty wiśni. Mochi, pies Yui, starzeje się, ale jego podobizna nadal zdobi szyld nad zakładem garncarskim. Wiele z naszych ulubionych miejsc utrzymuje się dzięki turystom, którzy chętnie odwiedzają urocze miasteczka takie jak to. Jedzą lody w kociej kawiarni i przegrywają tysiące jenów w salonie gier lub wydają je w nowo powstałym centrum handlowym, którego jeszcze nie miałeś okazji zobaczyć. Po wszystkim, obładowani pamiątkami i szczęśliwi, przyjezdni wsiadają do pociągu powrotnego i opuszczają nasze miasteczko przed zapadnięciem nocy, gdy migotliwe światło latarni budzi się do życia, a ludzie klanu Hashimoto zaczynają się dobijać do pozamykanych drzwi sklepików, by odebrać „swoją część” ciężko zarobionych przez innych pieniędzy. Cudza krwawica trafia następnie do przełożonych tych opryszków za pośrednictwem trafnie nazwanego klubu Tora no Sumika. To rzeczywiście najprawdziwsza jaskinia tygrysów.

Wspaniały zamek klanu Shimada nadal góruje nad naszym miastem niczym kamienna świątynia oczekująca na przybycie przyjaznego bóstwa. Lecz my, którzy wykuwamy miecze i dzierżymy je w boju, wiemy, że choć zamek wzniesiono na solidnych kamiennych fundamentach, członkowie klanu Shimada nie mieli w sobie nic z bóstw. Byli zwykłymi ludźmi. Co więcej – przestępcami. Rozumieli jednakże, czym jest honor i potrafili zaskarbić sobie lojalność poddanych.

Ostatnimi czasy klan Shimada zaprząta moje myśli. Wiele wymagali od tych, którzy im służyli, lecz stanowili dla nas jednocześnie źródło inspiracji. Dlatego bez wahania dawaliśmy z siebie wszystko, a w zamian klan Shimada rządził uczciwie i traktował nas z szacunkiem. Jak wiesz, moja matka, a przed nią jej matka, miały zaszczyt doglądać poświęconej lisom świątyni z dala od zgiełku miasta. Gdy jednak stało się jasne, że moja dusza tęskni za mieczem i nie mam sobie równych w kenjutsu, klan Shimada wybrał mnie do grona swoich wojowników. Wiedzieli, że Kanezaka to nie tylko siedziba ich władzy, ale także ich dom... Nasz dom.

Niestety, tam, gdzie klan Shimada dawał, klan Hashimoto odbiera. W końcu gdy ma się wiele domów, tak naprawdę nie ma się żadnego – a oni usiłują zatopić szpony w niemal każdym mieście w tym kraju. Nie jesteśmy dla nich niczym wyjątkowym. Pewnego dnia zostanie z nas tylko pusta skorupa, a oni odrzucą ją ze wzgardą i pójdą dalej, nie oglądając się nawet na zniszczenie, którego stali się przyczyną. Nawet teraz, prawie dwanaście lat później, widzę piętno, które odcisnęli na naszym mieście.

Żałuję, że choć starsza część Kanezaki wydaje się pozornie niezmieniona, to ucierpiała pod okrutnym jarzmem klanu Hashimoto. Widok na naszą górę przesłaniają teraz aroganckie drapacze chmur i neonowe szyldy, które zastąpiły drewno i kamień.

Stoję, jak sama Kanezaka, na granicy między dawnymi górskimi tradycjami klanu Shimada, a nowymi, prostackimi zwyczajami miasta i klanu Hashimoto. Oboje wiemy, że Hashimoto roztoczyli nad Tobą „opiekę” nie tylko ze względu na Twoje umiejętności, lecz także po to, by trzymać mnie w ryzach. Mają dzięki temu pewność, że będę im posłuszna i utrzymam pokój w naszym mieście, wśród ludzi, których darzę tak wielkim szacunkiem. Będę posłuszna naszym obecnym panom, ponieważ w przeciwnym razie naraziłabym Ciebie i naszych przyjaciół na wielkie niebezpieczeństwo.

Miałam nadzieję, że z czasem klan Hashimoto pogrąży się w gnuśności, a może nawet jego członkowie zrozumieją w końcu, że jesteśmy uczciwymi ludźmi, którym nie trzeba grozić batem.

Nawet najwierniejszy pies nie zdołałby cierpliwie znieść tylu razów bez ugryzienia podniesionej na niego ręki. Mieszkańcy Kanezaki mają wielkie serca, ale wszyscy jesteśmy już wyczerpani. Roszczenia klanu Hashimoto wobec miejscowej ludności rosną. Cierpliwość powoli się wyczerpuje po obu stronach. Spóźnienia w opłatach „za ochronę” wywołują coraz brutalniejsze nadużycia. A teraz ktoś dał Hashimoto kolejny powód do gniewu.

W ciągu ostatnich kilku miesięcy zaginęło kilka dostaw ich kontrabandy. Ludzie klanu Hashimoto zostali ciężko pobici, a nawet okradzeni, gdy wracali z obchodów. Co więcej, na murach zaczęły pojawiać się śmiałe hasła wymalowane w jaskrawych, rzucających się w oczy kolorach. Nie nadążamy z ich usuwaniem, choć się staramy.

Ci głupcy dają tylko rodowi Hashimoto in-nen, pretekst do przemocy, a cierpimy na tym my. Wydaje im się, że są samozwańczymi bojownikami o sprawiedliwość, ale znikają równie szybko jak działają, zaś karę za ich wybryki ponoszą niewinni mieszkańcy Kanezaki. Moje zadanie – utrzymanie naszych ludzi, naszych przyjaciół w ryzach, z dnia na dzień stało się dużo bardziej skomplikowane i trudniejsze, choć jego wypełnianie nigdy jeszcze nie było tak ważne. W chwilach takich jak te niemal nie mogę uwierzyć, że nasza obecna sytuacja to rzeczywistość, a nie jakiś groteskowy koszmar. Ty wytwarzasz piękną broń dla niewartych tego zaszczytu świń, ja – choć trenowałam potomków Sojiro Shimady, muszę zwrócić miecz przeciwko moim krajanom. Drżę o przyszłość młodzieży, która wyrośnie w Kanezace, mając za wzór jedynie bezmyślną przemoc klanu Hashimoto... o przyszłość naszej córki. W tym mieście nikt nie jest bezpieczny.

Przejdę dziś przez Kanezakę nie tylko po to, aby wyobrazić sobie, że idziesz obok mnie, lub pozdrowić naszych sąsiadów. Przygotowałam ofiarę, którą zabiorę do Tetsuzan, chramu moich przodków: miskę pokrytą pięknym, niebiesko-zielonym szkliwem yuyaku z pracowni garncarskiej, do której Ichiko wlała odrobinę dashi. Nasz sąsiad dołożył od siebie kulkę ryżową onigiri, a Kenta mochi z nadzieniem z czerwonej fasoli azuki – to ulubione słodycze naszej córki. To wszystko z solidną domieszką sake. Dolałam niewielką czarkę również w swojej intencji.

Poproszę lisiego ducha o siłę do dalszej walki i mądrość – nie tylko dla siebie, ale dla nas wszystkich. A potem, po zachodzie słońca, wezmę miecz, który podarowałeś mi podczas yuino, naszych zaślubin, i ruszę na patrol po ulicach miasta, które jednocześnie wypełnia moje serce i łamie je. Odnajdę owych samozwańczych „obrońców” sprawiedliwości. Jeśli nie uda się ich sprowadzić z obranej ścieżki, mogą wywołać pożogę, która pochłonie nas wszystkich.

Moim pragnieniem jest, abyśmy oboje byli niczym ostrza, które wykuwasz: mocni i niezłomni. Nadal bądź posłuszny klanowi Hashimoto, jak ja, i okazuj im pozory szacunku, choć na niego nie zasłużyli.

Jak obiecałam, zakończę bardziej optymistycznym akcentem. Wiem, że gdybyś był teraz przy mnie, przypomniałbyś mi że „przebiegła kitsune może zmienić nasz los machnięciem jednego ogona”. Oby zatem machnęła wszystkimi dziewięcioma i zesłała nam odrobinę szczęścia, którego tak nam brakuje.

Kashiko,

Asa

0 Komentarze

Bądź na bieżąco

facebooktwitteryoutubeinstagram